piątek, 15 lipca 2011

Gabrielle Zevin - "Zapomniałam, że Cię kocham"

Zapomniałam, że Cię kocham - Gabrielle Zevin
Po niezaprzeczalnie spektakularnym debiucie "Gdzie Indziej" Gabrielle Zevin ukazuje piękną powieść o odkrywaniu własnego "ja", walce, miłości, zdradzie. Zaczynając czytać ten utwór nie byłam pewna, czego się po nim spodziewać. Z jednej strony wydawała mi się ona zwykłą powieścią dla nastolatek, których obecnie na rynku jest multum, jednak intuicja podpowiadała mi, że ta książka będzie czymś więcej... 


Naomi, główna bohaterka utworu, spada ze schodów, przez co traci pamięć. Nie pamięta niczego, co działo się przez ostatnie cztery lata. Jest zdziwiona, że do szpitala przychodzi jedynie tata. Nie pamięta, że zerwała wszelkie kontakty z matka. Pewien chłopak, który uważa się za jej najlepszego przyjaciela nazywa ją "Szefową". Naomi zapomina, że ma chłopaka a w dodatku pobada w fascynacje Jamsem, który ją uratował.


Pierwsza rzecz, która mnie zachwyciła to fabuła. Autorka podzieliła utwór na trzy części: "Byłam", "Jestem", "Będę". W każdym rozdziale główna bohaterka dowiaduje się czegoś nowego o sobie i zwraca uwagę czytelnika na to, jak wielki wpływ na człowieka mają wspomnienia. Nasza wiedza o przeszłości oddziałuje na nasze wewnętrzne "ja" i sprawia, że wiemy, dokąd zmierzamy. 


Naomi, po upadku ze schodów nie pamięta ostatnich czterech lat swojego życia. Jest zagubiona w świecie, który sobie stworzyła. Od początku bardzo jej współczułam. Dziewczyna nie mogła znaleźć swojego miejsca na ziemi. Szukała własnego "jestestwa", będąc zagubioną w "nowym-starym" życiu. Przez cały utwór śledziłam odbudowywanie tożsamości przez dziewczynę, starając się przewidzieć efekt. 


Zevin stworzyła wspaniałą, magnetyczną historię o odnajdowaniu samego siebie-tętniącą życiem, przepełnioną miłością, zmuszającą do refleksji, pełną emocji. Czytając utwór zastanawiałam się, co ja bym zmieniła w swoim życiu, gdybym dostała drugą szanse. Czy poszłabym ścieżką, którą sobie wyznaczyłam, czy też wybrała zupełnie co innego? Niestety nad tym mogę jedynie "gdybać". "Zapomniałam, że Cię kocham" ukazuje nam, że często cel przysłania wszystko to, co jest wokół i nie widzimy tego, co najważniejsze.


Okładka utworu również działa jak magnes. Patrząc na nią niemal czułam powiew wiatru i promienie słońca błądzące po mojej twarzy i od razu się uśmiechałam. Przyznam, że choć nie powinno się zwracać szczególnej uwagi na oprawę graficzną, to chyba właśnie ona mnie w sobie zauroczyła.


"Zapomniałam, że Cię kocham" Gabrielle Zevin mogę polecić wszystkim, gdyż każdy czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie. Poszukiwania Naomi wciągają i hipnotyzują. Wszystko, co się dzieje w książce prowadzi do zakończenia, które jest jak dla mnie trochę zaskakujące, a jednak przewidywalne. Jedynym minusem jest to, że utwór jest mało obszerny, a ja chciałabym czytać dalej, dalej i dalej. 
                                              Za książkę dziękuje serdecznie Wydawnictwu Initium



wtorek, 12 lipca 2011

David C. Downing - "W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach."

W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach - David C. Downing
Historią pasjonuję się od zawsze. Kocham czytać o tym, co już się wydarzyło i to wszystko sobie wyobrażać. Dodatkowo słysząc słowo "legenda" bądź "mit" wpadam w zachwyt. Dodajmy do tego żądnego przygód młodego pisarza, Toma, oraz jego asystentkę, która miewa sny-wizje, znakomitych pisarzy takich jak Lewis czy Tolkien i mamy znakomite dzieło z dreszczykiem emocji, które czyta się jednym tchem. Oczywiście mowa tu o niedawno wydanej książce autorstwa Davida C. Downinga pod tytułem "W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach".


Tom McCord jest początkującym pisarzem, który ma zamiar napisać przewodnik po legendach arturiańskich. Podąża więc za wielkie jezioro, pomimo wojny, która właśnie rozpoczęła się w Europie. W Anglii poznaje Laure, dziewczyne, która widzi wizje z przeszłości. Razem z Lewisem, Williamsem i Tolkienem próbują rozwiązać zagadkę tajemniczych snów, a tym samym natrafiają na trop Włóczni Przeznaczenia. Okazuje się, że nie tylko oni zainteresowani są tym przedmiotem...


Brak mi słów na temat tego utworu. Książka emanuje siłą, spokojem i mądrością. Byłam zachwycona teologiczno-życiowymi rozmowami, które odbywały się w klubie Inklingów. Należało doszukiwać się czegoś więcej, myśleć, oceniać. Hitler mógł lada chwila zaatakować Wielką Brytanię, a w Oksfordzie Inklingowie rozmawiali o szczęściu, literaturze, sensie życia. Muszę przyznać, że to niezwykłe uczucie czytać o tym, jaki chaos panuje wokół, a za chwilę zapoznawać się z żartami Inklingów. 


Autor utworu nie skupia się jedynie na poszukiwaniach odpowiedzi na zagadkowe wizje Laury, ale  śledzi też relacje między Tomem a Laurą. Trzeba od razu powiedzieć, że to, co dzieje się między nimi jest bardzo skomplikowane. Wspólne poszukiwania zbliżają ich do siebie, jednak w ich relacje wkradają się podejrzliwość i skrytość. 


Nie jest to powieść czysto historyczna, albowiem mało jest w niej scenograficznego tła epoki (poza   wzmiankami o wojnie). Informacje, jakich dostarcza nam Downing o królu Arturze, świętym Graalu, włóczni Longinusa są nam wszystkim znane z różnych, często powielanych dzieł literackich i filmowych, jednak bardzo ciekawe jest to, jak interpretują to Inklingowie. Stawiają wszystko w innym świetle, co sprawia, że inaczej do tego podchodzimy. Najbardziej zaintrygowało mnie w książce wprowadzenie do niej klubu Inklingów, o którym nigdy nie słyszałam. Uważam, że został on wkomponowany w celu podtrzymania pamięci o tym legendarnym stowarzyszeniu literackim oraz ukazaniu jednych z  największych pisarzy jako żywych ludzi. Ze spotkań ich organizacji nie pozostały żadne zapiski czy też nagrania, także autor bardzo zaimponował mi tym, jak dużo pracy musiał włożyć w napisanie dialogów (o czym można się przekonać zerkając na obszerną bibliografię). 


Podsumowując "W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach." gorąco polecam miłośnikom twórczości Tolkiena, Lewisa czy Williamsa oraz każdemu, kogo interesują intelektualne zagadki z metafizycznym przesłaniem oraz fascynujące przygody. Dzięki niej możemy na kilka godzin oderwać się od codziennych zajęć i zapoznać się z mądrą, dającą do myślenia lekturą, przy której nie ma mowy o nudzie!



poniedziałek, 4 lipca 2011

Rachel Ward - "Numery. Chaos"

Każdy człowiek zastanawiał się kiedyś nad tym, co nadejdzie. Każdy myślał o tym, jak będzie wyglądał koniec. Ostatnio miałam okazję przeczytać drugą część "Numerów" Rachel Ward. Należy powiedzieć, że okazała się równie dobra, jak pierwsza.



Głównym atutem powieści Ward jest według mnie fabuła. Autorka odeszła od wszechobecnego obecnie wzorca romans+wampir/wilkołak= sława, a wykorzystała w swojej książce coś, z czym się jeszcze nie spotkałam u innych autorów. Główny bohater "Numerów", Adam, jest synem znanej nam z poprzedniej części Jem, co być może nie jest zaskoczeniem, odziedziczył po niej widzenie numerów. Tak jak jego matka uważa to za przekleństwo. Kiedy poznaje Sare wszystko się zmienia. Odkrywa, że będą razem szli przez życie... jedyny problem to zachowanie dziewczyny, która nie wiadomo z jakiego powody boi się chłopca jak samego diabła.


Katastrofy towarzyszą nam na co dzień. W "Numerach" autorka przedstawia nam wizję tragedii, jaka nawiedzi Londyn. Nie wiadomo, czym ona jest, jednak w wyobraźni czytelnika formuje się od razu obraz końca świata. Płonące budynki, woda, która porywa wszystko, co znajdzie na swojej drodze, trzęsienia ziemi. Wszystko to, jest opisane szczegółowo, co wywołuje dreszcze.


Jak dla mnie ta część jest bardziej dopracowana jeśli chodzi o bohaterów, jednakże nie aż tak dobra jak poprzedni tom. Nie wiem z jakiego powodu, ale czegoś mi tu brakuje. Utwór zaskakuje z każdą kolejną stroną. Widać, że autorka włożyła w swoje dzieło dużo pracy, a to jest bardzo dużym plusem. W dodatku pani Ward poruszyła problemy życia codziennego, o których ostatnio słyszymy coraz więcej w mass mediach. Molestowanie. Znęcanie się. Narkomania. Prostytucja. Czytając te fragmenty nie mogłam się nadziwić okrucieństwu, jakim wykazywali się niektórzy bohaterowie. Książka uświadomiła mi, w jakim świecie muszę dorastać i nie jestem z tego dumna. Często wolałabym cofnąć się w czasie o trzy, cztery stulecia, aby móc żyć w świecie, w którym takie rzeczy były nieznane.


Kolejnym, wielkim plusem jest akcja. Wszystko toczy się bardzo szybko, co sprawia, że nie da się oderwać od utworu. Barwne opisy, cała paleta uczuć bohaterów, szybkie tempo wydarzeń- to wszystko powoduje, że braknie mi słów. Mimo iż utwór skończyłam czytać jakiś tydzień temu nadal w mojej głowie pełno jest obrazów z "Numerów", a szczególnie scen z zakończenia, które jest niezwykle obiecujące i pomimo tego, że odpowiada na wiele pytań, jakie zadaliśmy sobie podczas lektury, w żadnym stopniu nie nasyca naszej chęci do czytania dalej, dalej i dalej. 


Utwór jest naprawdę wart uwagi. Zmusza do refleksji nad przyszłością oraz teraźniejszością. Myślę, że tym, którzy przeczytają popłyną łzy całymi strumieniami, jak to było w moim przypadku. Pomysł kontynuacji był doskonały i z niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła wziąć do rąk trzecią część "Numerów". Rachel Ward ukazała prawdziwą klasę, utrzymując książkę na tym samym poziomie, co poprzedni tom. "Numery.Chaos" to utwór niebanalny, pomysłowy oraz interesujący. Nie pozostaje mi nic innego niż polecić tą publikacje.



Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Wilga za co serdecznie dziękuje.