czwartek, 27 grudnia 2012

Cassandra Clare - "Miasto Popiołów"

http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/47000/47512/352x500.jpg
Zaraz po skończeniu "Miasta Kości", zabrałam się za czytanie kolejnej części bestsellerowej serii "Darów Anioła" Cassandry Clare. Zaliczam ją do tych, po której zostaje ogromna satysfakcja, ale także niedosyt. Są bowiem książki, które potrafią spędzać sen z powiek, a "Miasto Popiołów" z pewnością do nich należy. Czy tak jak ja jesteście ciekawi jak potoczyła się zakazana miłość Clary i Jace'a? No to zaczynamy...

Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzn i stworzył rasę Nephilim, pół ludzi, pół aniołów. Mieszańcy człowieka i anioła przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nefilim, Nocnymi Łowcami. Pilnują oni praw  nadanych im przez Razjela. Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed demonami, które podróżują między światami, niszcząc wszystko na swej drodze. Do tego świata wkracza Clary, młoda dziewczyna, która dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu. Aby uratować matkę, jednoczy się z Nocnymi Łowcami. Valentine po raz kolejny wciela w życie plan, który ma na celu zapewnienie mu władzy absolutnej. Z każdą godziną sprawy wyglądają coraz poważniej i nic nie wydaje się już takie jak wcześniej. Bohaterowie zostają wystawieni na poważną próbę i wszystko wskazuje na to, że wojna między nadprzyrodzonymi stworzeniami zbliża się w zawrotnym tempie.


Tak jak poprzednia część, tak i ta okazała się niebywale wciągająca. Przeczytałam ją jednym tchem. Z każdym kolejnym rozdziałem chciałam więcej i więcej. Z każdą stroną świat Nefilim intrygował mnie coraz bardziej (o ile to w ogóle możliwe). Ciekawa fabuła i szybka akcja, to tylko dwie z wielu zalet tej książki. Ani przez moment nie czułam nudy czy też monotonni. Wciąż poznawałam nowych bohaterów, którzy wdrażali aurę niezwykłości i tajemniczości. Rzadko  czytam książki, które wywołują u mnie aż tyle emocji. W "Mieście Popiołów" dziej się więcej i bardziej. Cassandra Clare  nie powiela schematów (choć wielu chętnie z tym polemizuje), tworzy nowy, indywidualny, wspaniały świat Nefilim, Nocnych Łowców. Autorka powołała do życia niezwykłą, niezachwianą przyjaźń, a także miłość taką, jaką czytelnicy najbardziej kochają: tajemniczą, intrygującą, ognistą, a zarazem zakazaną.  

Podziwiam autorkę za sposób, w jaki wykreowała bohaterów. Są oni niezwykle wyraziści, dopracowani w każdym calu i plastyczni. Oczywiście "ponad wyżyny" wybija się Jace, ale inni nie pozostają w tyle. Autorka obdarzyła wszystkie postaci niezwykłymi osobowościami, które nie raz doprowadzały do łez albo śmiechu. Czytając utwór z łatwością mogłam przeniknąć uczucia danego bohatera (oprócz Jace'a) i je z nim/nią dzielić. 

Cassandra Clare nieprzerwanie mnie zaskakuje i sprawia, że z każdą kolejną książką, zachwycam się nią coraz bardziej. "Miasta Popiołów", tak jak każdej innej książki spod pióra tejże autorki, nie jestem w stanie opisać odpowiednimi słowami. Za każdym razem, kiedy powracam do tego utworu (a robię to bardzo często), coś mnie zaskakuje i sprawia, że chcę więcej. Książka nieprzerwanie mnie zachwyca i wciąż zaczarowuje od nowa. Jestem pewna, że przypadnie do gustu wszystkim, którzy już rozpoczęli tą serię, ale także tym, którzy dopiero mają ją poznać.

środa, 19 grudnia 2012

Nina Reichter - "Ostatnia spowiedź"/ Wyniki konkursu

"568 897 znalazło tu miłość, która nie ma początku i nie zazna końca. Miłość stworzoną z setek zdań i tysięcy słów, zmieniających jedno z tak wielu w jedno jedyne. Miłość, która nigdy się nie powtórzy, bo nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie rzeczy tworzących zupełność."

Ostatnio przekonałam się, że każda książka, do której podchodzę sceptycznie, okazuje się miłym zaskoczeniem. Jednak nazywając tak "Ostatnią spowiedź" popełniłaby ogromny błąd. Utwór Niny Reichter jest jedną z najlepszych książek przeczytanych w 2012 roku. Co ma w sobie takiego niezwykłego? 

Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy. I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej. Nigdy więcej. Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi. Żadne z nich nie może się teraz zakochać. Ally jest zajęta – uwikłana w dziwny związek, który mówi – „prasa nie może odkryć twoich kobiet”. Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość. Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Bradin. I również skrywa pewien sekret. Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
  
Historia Ally i Bardina kompletnie zawładnęła moim życiem. Jeszcze przez kilka dni po zakończeniu utworu chodziłam jak w letargu i uśmiechałam się za każdym razem, gdy przypominał mi się jakiś fragment utworu. Akcja toczy się szybko, ale mamy czas na własne refleksje i przemyślenia. Z każdym kolejnym zdaniem miałam ochotę krzyczeć i kopać w każdy napotkany przedmiot.Trudno było mi zrozumieć, dlaczego Ally odrzuca tak wspaniały dar, jakim jest szczera miłość. Ona zdarza się raz na całe życie. Jest jedna, wyjątkowa, niezapomniana. Trafiając na nią nie wolno poddać się, przez strach.
 
Bohaterowie wykreowani przez Reichter są fantastyczni. Każdy z nich ma w sobie coś niezwykłego i wywołuje w czytelniku setki uczuć. Najbardziej kontrowersyjną postacią obok Ally i Bardina był oczywiście Tom i Sebastian. Obu współczułam, choć z różnych powodów, i czułam się bezsilna. Razem z postaciami "Ostatniej spowiedzi" przeżywamy wzloty i upadki związki Ally i Bardina. Razem z nimi śmiejemy się, spoglądamy w gwiazdy... Oglądamy najboleśniejszy upadek...

Styl i język, jakiego używa autorka jest lekki i przyjemny. Gdybym chciała pozaznaczać wszystkie fragmenty, które sprawiły, że ten utwór jest wyjątkowy, musiałabym spędzić kilka dni na zakreślaniu całej książki.

Dodatkowym (chyba tysięcznym) plusem utworu są utwory, które raz na jakiś czas podsuwała nam autorka. Pierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem i mnie bardzo zaskoczył. Zwłaszcza, że muzyka nadała jeszcze mocniejszego charakteru "Ostatniej spowiedzi".


"8796 z nich nigdy nie zapomni momentu, kiedy spłynęła potokiem słów, łez i ludzi."
Nawet gdybym chciała, nie jestem w stanie opisywać wszystkich uczuć, jakie towarzyszyły mi przy książce. Mi wystarczył jeden dzień, by zakochać się w historii Ally i Bradina. A ile Wam  potrzeba  na to czasu? Autorka kończąc akcję w takim momencie sprawiła, że 568 897 serc na chwile stanęło. Nie mam pojęcia, czego mogę się spodziewać po kolejnych tomach. Jeżeli jeszcze nie zapoznaliście się z "Ostatnią spowiedzią" zalecam natychmiastowe udanie się do księgarni. 

***
Wyniki miały być 6 grudnia, a wszystko się odciągało i odciągało. Najpierw matury próbne,  brak czasu, teraz  przygotowywania do świąt. No ale nic, bez ociągania, "Smocza droga" wwędruje do: 

Anety, netia09@vp.pl

Jeszcze dziś do Ciebie napiszę. Gratuluję i dziękuje wszystkim za udział! :) 

sobota, 15 grudnia 2012

Alexandra Adornetto - "Hades"

Alexandra Adornetto pokazała pełną klasę w swojej pierwszej powieści "Blask". Przez ponad rok ze zniecierpliwieniem oczekiwałam na kolejny tom, opisujący dalsze przygody Beth i Xaviera. Podchodząc do tej książki, obawiałam się jednej rzeczy. Mianowicie, że autorka zboczy z utartej przez siebie ścieżki, popadnie w banalność i rutynę. Czy udało się jej tego uniknąć? 

Tak jak wskazuje sam tytuł większość akcji rozgrywa się w piekle. Podstępem, Bethany zostaje rozdzielona z Xavierem i zaciągnięta do bram piekielnych. Widzi i słyszy tam rzeczy, o których wolałaby zapomnieć. Za wszystkim stoi jedna osoba... Jack Thorn. Beth musi uporać się z złem, napierającym na nią ze wszystkich stron, jednocześnie zachowując swoją anielską dusze. Czy uda jej się to przetrwać, bez wsparcia Gabriela, Ivy i w szególności Xaviera? 

Po czterystu stronicowej książce spodziewałam się niezwykłych zdarzeń, mocno rozbudowanej fabuły i ciekawych dialogów. Co mnie spotkało? Od samego początku, było po prostu monotonnie. Wszystko kręciło się wokół Beth i jej ogromnego bólu po rozłące z Xavierem. Ale co z innymi bohaterami? Widzimy ich bardzo mało, a i tak jesteśmy zmuszeni do postrzegania ich przez pryzmat uczuć Beth (co mi przeszkadzało i ogromnie irytowało!). Dodatkowo autorka wyidealizowała Xaviera, porównując go do anioła. Za każdym razem, gdy tylko się pojawiał zaczynały się kilku stronicowe opisy jego doskonałości. Inne postacie były niewyraziste, bezosobowe. Najbardziej w książce pociągał mnie Jack (którego jest dużo), ale i on sprawiał wrażenie automatu. Pojawiał się, potakiwał i wychodził. Jak na szatana całkiem niewiele, prawda?

Język i styl, jakim posługuje się autorka jest prosty i łatwy do zrozumienia. Utwór czytało się szybko, ale czy przyjemnie? Z każdą kolejną stroną zauważałam, że autorka skupia się jedynie na pokazaniu uczuć Beth. Fabuła powoli zanikała, a pod koniec utworu nie było o czym czytać. Większość wątku wydawała mi się naciągana, tak jakby autorka liczyła na ilość, a nie jakość. Z każdym kolejnym dniem od przeczytania książki, coraz bardziej zaciera mi się obraz wydarzeń przedstawionych w "Hadesie". Zapominam o nowych postaciach (których w sumie pojawiło się niewiele), miejscach, opisach piekła (również nie powalających na kolana).

Największym atutem utworu jest z pewnością okładka. Tak jak w przypadku "Blasku" mogę się nad nią zachwycać godzinami. Szkoda tylko, że po raz kolejny okazuje się, że oprawa graficzna nie jest w żadnym stopniu nie odzwierciedla książki.

Podsumowując, książka jest dobrą odskocznią od codzienności dla tych, którzy już zaczęli czytać trylogię. Mnie jedynie rozczarowała i zanudziła. Jednak z  niecierpliwością czekam na ostatnią część trylogii pt. "Niebo". Nie wiem, czego mogę się spodziewać po tym utworze, jeśli chodzi o fabułę, ale mam nadzieję, że Adornetto powróci poziomem do "Blasku" i ponownie mnie zachwyci.

 
Blask | Hades | Niebo