środa, 29 czerwca 2011

Zofia Staniszewska - "Czarownica z Radosnej"

Czarownica z Radosnej - Zofia Staniszewska
Od niedawna zaczęłam się przekonywać do polskich autorów. Nie żeby od razu ich pokochać, jednak zaczęłam doceniać to, że nawet w Polsce są ludzie, którzy potrafią napisać coś, czego czytanie sprawia innym niezmierną przyjemność. Do takich osób zaliczam panią Zofię Staniszewską, której debiutancka powieść "Czarownica z Radosnej" wywołała u nie nieraz uśmiech i miłe uczucie w sercu. 


Utwór opowiada historię Jagody, instruktorki jazdy konnej, która mieszka wraz z dwojgiem dziec- Joaśą i Jasiem na wsi. Zofia Staniszewska, mimo iż skupia się właśnie wokół tej postaci,jej rodziny oraz przyjaciół, zagłębia się w każdego bohatera na inny sposób. Tak więc poznajemy Astronoma, Magda, Age, Lusie, Rudzielca, Starą Ryśkową i wiele innych osób, które podczas czytania do się polubić. Dodatkowo akcja w pewnym momencie przypomina, powiem to słowami jednego z bohaterów utworu, Rudzielca, dramat obyczajowy z elementami sensacyjnej komedii. Dzieje się dużo, jednak wszystko toczy się tak, jak na zwykłej, zapomnianej przez Boga, małej wsi.


Co mi się najbardziej podobało w utworze? Opowieści, które opowiadała Jagoda, oraz opisy miejsc. Czytając je, można było poczuć podmuch świeżego powietrza, promienie słońca błądzące po twarzy, czuło się wszechogarniającą zieleń i błogą radość. Teraz, wracając do baśni, każda miała w sobie przesłanie, mówiła o czym innym. O miłości, przeznaczeniu, stracie, rozczarowaniu. Mimo iż z pozoru smutne,pałały optymizmem i nadzieją,. Czytając je wracałam do czasów dzieciństwa, kiedy siadałam z mamą na trawie, a ona opowiadała mi różne historie. 


Książka, z którą łatwo zapomnieć o upływie czasu. Autorka bardzo rozbudowała niektóre wątki (przede wszystkim miłosny). Widać, że sporo zainwestowała w opisy stanów emocjonalnych bohaterów, tajemnice, szczyptę kryminału. Och, niepodobne byłoby tu nie wspomnieć o atucie, jakim jest używanie przez panią Staniszewską gwary ludowej. Polecam wszystkim, którzy lubią tego typu powieści, bądź po prostu chcą się zrelaksować. Mi osobiście utwór przypomniał o tym, ile może znaczyć połączenie z natura i świeżym powietrzem, zamiast wiecznego przesiadywania przed komputerem. Idealna lektura na zimowe wieczory przy kominku, bądź upalne, letnie dni na hamaku. Polecam.





Książkę otrzymałam  od portalu nakanapie.pl  za co serdecznie dziękuje.






wtorek, 28 czerwca 2011

Aleksander Sowa - "Zła miłość"

Jak wiadomo nie od dziś niezbyt przepadam za polskimi autorami. Jak dla mnie nie mają wyobraźni i talentu (oczywiście nie wszyscy). Ostatnio spotkała mnie miła niespodzianka i spotkałam się z książką, które mnie niezwykle zaintrygowała i zaciekawiła. Mimo że jest uboga w treść, jej znaczenie mówi więcej niż milion słów.  


Wszystko rozgrywa się wokół snu Ani, sześcioletniej dziewczynki, która postanawia opowiedzieć go swojemu tacie. W śnie oprowadza ją mały chłopiec, który ukazuje jej historie rzeczywiste, aby dziewczyna mogła lepiej zrozumieć to uczucie, a także poznać co oznacza przeznaczenie. 


Zaczynając od początku, niektórym może się wydać dziwna rzecz, o której dowiadujemy się już na pierwszej stronie książki, a mianowicie chodzi mi tu o narrację. Osobą mówiącą w tym utworze jest zaledwie sześcioletnia dziewczynka. Kiedy przeczytałam opis na początku myślałam, a nawet byłam pewna, że nastąpiła pomyłka, bo niby co taka mała istota może wiedzieć o takim uczuciu jak miłość? Jednak bardzo często ludzie starsi znają się dużo mnie na miłości niż dzieci. Druga, intrygująca mnie rzecz to porównania, jakich używał autor. Były niesamowite i wywoływały przyjemny, ciepły dreszczyk. 


"Zła miłość" jest utworem wyjątkowym i w przeciwieństwie do "Małego Księcia" (według mnie są podobne, jeśli chodzi o znaczenie) bardzo przypadła mi do gustu. Przypomniała o tym, co jest najważniejsze w życiu i czym powinniśmy się kierować. Właśnie spojrzenie na świat oczami dziecka mi to uświadomiło. Według mnie w tej cieniutkiej książce jest zawartych więcej uczuć, mądrych rad i tego czym należy się kierować, niż w innych, grubych tomiszczach. Mimo iż to jest pierwszy raz, kiedy spotkałam się z twórczością pana Aleksandra, jestem pewna, że postaram się przeczytać coś jeszcze co wyszło spod jego pióra. Nie spotkałam się jeszcze z autorem, który tak pięknie potrafi pisać o uczuciach. W końcu wychodziłam z założenia, że mężczyźnie ciężko jest mówić o swoich uczuciach, a tu proszę. Miłe zaskoczenie. Książkę polecam wszystkich, jednak muszę powiedzieć, że nie należy się za nią zabierać, jeżeli chce się ją tylko przeczytać. Ten utwór trzeba zrozumieć. 




Zapraszam do polubienia na Facebooku.