Główną bohaterką utworu, a zarazem narratorką jest Flora, a właściwie Lorenza Pazzi. Mimo iż jest najmłodszą córkę wywodzącą się z tego znamienitego rodu, w swym domu rodzinnym traktowana jest jak zwykła posługaczka. Została ona odrzucona przez matkę oraz siostrę, które myślą jedynie o władzy i swej urodzie, oraz przez ojca, który pragnie jedynie powiększyć swój majątek. Dziewczyna znajduje pocieszenie jedynie u swej nonny, która się nią opiekuje od urodzenia, swego nowego przyjaciela Emilio oraz brata -Andrea. Mimo troskliwej opieki, nic nie zdoła jej uratować przed nadchodzącą krwawą maskaradą...
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy podczas czytania utworu to z pewnością klimat. Przebiegając przez stronice "Primavery" można było poczuć atmosferę tego miejsca i z łatwością wyobrazić sobie uroki Florencji. Mary Jane Beaufrand ukazała niesamowitą przestrzeń, która urzeka swym urokiem, jednak pod tą maską kryją się stalowe zasady, jak rzekł Ulpian - "Dura lex, sed lex". W tym mieście karane jest wszystko. Kobiety za męskie przebranie czeka ścięcie nosa, złodzieje tracą jedną dłoń. A co dzieje się ze zdrajcami? To najokrutniejsza kara, z jaką kiedykolwiek się spotkałam...
Autorka stworzyła tu niezwykły obraz bohaterów. Oczywiście najlepiej wykreowaną postacią jest tu Flora. Jej postać jest dynamiczna, pełna przeżyć, z głębią. Śledząc z zapałem opowieść dziewczyny, z każdym kolejnym zdaniem byłam coraz bardziej pogrążona w lekturze. Historia Flory całkowicie mnie urzekła. Czytając o okropnościach, jakie przeżyła i ogromnej stracie rodziny, łzy same spadały mi na stronice utworu.
Język, jakim posługuje się autorka jest prosty, ale ukształtowany na wzór renesansowej Florencji, co nadaje charakter utworowi. Dodatkowy plus to to, że możemy się podszkolić włoskiego czytając utwór, a także ze słowniczka, który jest umieszczony na końcu książki.
Autorka stworzyła tu niezwykły obraz bohaterów. Oczywiście najlepiej wykreowaną postacią jest tu Flora. Jej postać jest dynamiczna, pełna przeżyć, z głębią. Śledząc z zapałem opowieść dziewczyny, z każdym kolejnym zdaniem byłam coraz bardziej pogrążona w lekturze. Historia Flory całkowicie mnie urzekła. Czytając o okropnościach, jakie przeżyła i ogromnej stracie rodziny, łzy same spadały mi na stronice utworu.
Język, jakim posługuje się autorka jest prosty, ale ukształtowany na wzór renesansowej Florencji, co nadaje charakter utworowi. Dodatkowy plus to to, że możemy się podszkolić włoskiego czytając utwór, a także ze słowniczka, który jest umieszczony na końcu książki.
W całym utworze czuć ogromny smutek minionych, bądź też nadchodzących zdarzeń. Szczególnie mało jest scen radosnych, lecz kiedy już nadchodzą, odmieniają bieg wydarzeń. Geneza imienia Flory związana jest z historią bogini Chloris. Skazana ona została przez Dianę na wieczną ucieczkę przed bogiem wiatru zachodniego, Zefirem. Była to kara za pychę jej matki. Tak samo uciekać musiała Flora, aby nie spotkała jej śmierć. Opowieść, opowiedziana przez nonnę często jest przywoływana w utworze. Flora jest świadoma ogromnego podobieństwa, jakie łączy ją z boginią, i także postanawia przeciwstawić się swoim wrogom.