Alexandra Adornetto pokazała pełną klasę w swojej pierwszej powieści "Blask". Przez ponad rok ze zniecierpliwieniem oczekiwałam na kolejny tom, opisujący dalsze przygody Beth i Xaviera. Podchodząc do tej książki, obawiałam się jednej rzeczy. Mianowicie, że autorka zboczy z utartej przez siebie ścieżki, popadnie w banalność i rutynę. Czy udało się jej tego uniknąć?
Tak jak wskazuje sam tytuł większość akcji rozgrywa się w piekle. Podstępem, Bethany zostaje rozdzielona z Xavierem i zaciągnięta do bram piekielnych. Widzi i słyszy tam rzeczy, o których wolałaby zapomnieć. Za wszystkim stoi jedna osoba... Jack Thorn. Beth musi uporać się z złem, napierającym na nią ze wszystkich stron, jednocześnie zachowując swoją anielską dusze. Czy uda jej się to przetrwać, bez wsparcia Gabriela, Ivy i w szególności Xaviera?
Po czterystu stronicowej książce spodziewałam się niezwykłych zdarzeń, mocno rozbudowanej fabuły i ciekawych dialogów. Co mnie spotkało? Od samego początku, było po prostu monotonnie. Wszystko kręciło się wokół Beth i jej ogromnego bólu po rozłące z Xavierem. Ale co z innymi bohaterami? Widzimy ich bardzo mało, a i tak jesteśmy zmuszeni do postrzegania ich przez pryzmat uczuć Beth (co mi przeszkadzało i ogromnie irytowało!). Dodatkowo autorka wyidealizowała Xaviera, porównując go do anioła. Za każdym razem, gdy tylko się pojawiał zaczynały się kilku stronicowe opisy jego doskonałości. Inne postacie były niewyraziste, bezosobowe. Najbardziej w książce pociągał mnie Jack (którego jest dużo), ale i on sprawiał wrażenie automatu. Pojawiał się, potakiwał i wychodził. Jak na szatana całkiem niewiele, prawda?
Język i styl, jakim posługuje się autorka jest prosty i łatwy do zrozumienia. Utwór czytało się szybko, ale czy przyjemnie? Z każdą kolejną stroną zauważałam, że autorka skupia się jedynie na pokazaniu uczuć Beth. Fabuła powoli zanikała, a pod koniec utworu nie było o czym czytać. Większość wątku wydawała mi się naciągana, tak jakby autorka liczyła na ilość, a nie jakość. Z każdym kolejnym dniem od przeczytania książki, coraz bardziej zaciera mi się obraz wydarzeń przedstawionych w "Hadesie". Zapominam o nowych postaciach (których w sumie pojawiło się niewiele), miejscach, opisach piekła (również nie powalających na kolana).
Największym atutem utworu jest z pewnością okładka. Tak jak w przypadku "Blasku" mogę się nad nią zachwycać godzinami. Szkoda tylko, że po raz kolejny okazuje się, że oprawa graficzna nie jest w żadnym stopniu nie odzwierciedla książki.
Po czterystu stronicowej książce spodziewałam się niezwykłych zdarzeń, mocno rozbudowanej fabuły i ciekawych dialogów. Co mnie spotkało? Od samego początku, było po prostu monotonnie. Wszystko kręciło się wokół Beth i jej ogromnego bólu po rozłące z Xavierem. Ale co z innymi bohaterami? Widzimy ich bardzo mało, a i tak jesteśmy zmuszeni do postrzegania ich przez pryzmat uczuć Beth (co mi przeszkadzało i ogromnie irytowało!). Dodatkowo autorka wyidealizowała Xaviera, porównując go do anioła. Za każdym razem, gdy tylko się pojawiał zaczynały się kilku stronicowe opisy jego doskonałości. Inne postacie były niewyraziste, bezosobowe. Najbardziej w książce pociągał mnie Jack (którego jest dużo), ale i on sprawiał wrażenie automatu. Pojawiał się, potakiwał i wychodził. Jak na szatana całkiem niewiele, prawda?
Język i styl, jakim posługuje się autorka jest prosty i łatwy do zrozumienia. Utwór czytało się szybko, ale czy przyjemnie? Z każdą kolejną stroną zauważałam, że autorka skupia się jedynie na pokazaniu uczuć Beth. Fabuła powoli zanikała, a pod koniec utworu nie było o czym czytać. Większość wątku wydawała mi się naciągana, tak jakby autorka liczyła na ilość, a nie jakość. Z każdym kolejnym dniem od przeczytania książki, coraz bardziej zaciera mi się obraz wydarzeń przedstawionych w "Hadesie". Zapominam o nowych postaciach (których w sumie pojawiło się niewiele), miejscach, opisach piekła (również nie powalających na kolana).
Największym atutem utworu jest z pewnością okładka. Tak jak w przypadku "Blasku" mogę się nad nią zachwycać godzinami. Szkoda tylko, że po raz kolejny okazuje się, że oprawa graficzna nie jest w żadnym stopniu nie odzwierciedla książki.
Podsumowując,
książka jest dobrą odskocznią od codzienności dla tych, którzy już zaczęli czytać trylogię. Mnie jedynie rozczarowała i zanudziła. Jednak z niecierpliwością czekam na ostatnią część trylogii pt. "Niebo". Nie wiem, czego mogę się spodziewać po tym utworze, jeśli chodzi o fabułę, ale mam nadzieję, że Adornetto powróci poziomem do "Blasku" i ponownie mnie zachwyci.
Blask | Hades | Niebo
O, i takie recenzje lubię :D Wiadomo przynajmniej, czego nie czytać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam tego cyklu, ale może kiedyś sięgnę z ciekawości:)
OdpowiedzUsuńBywa tak czasami że druga część naszej ukochanej książki nie jest już taka świetna jak pierwsza część. Polecasz pierwszą część więc z czystej ciekawości ją przeczytam. Zapraszam Cie do mnie ponieważ nie lubię pisać sama dla siebie. Może znajdziesz coś ciekawego dla siebie lub coś mi polecisz? Przepraszam za reklamę ..
OdpowiedzUsuńhttp://wyznania--czytelniczki.blogspot.com/
Jeszcze jakiś czas temu chciałam rozpocząć czytać ten cykl, ale później po przeczytaniu kilka opinii zrezygnowałam. I nadal jakoś mnie odpycha Blask, więc wątpię ze przeczytam, a jeszcze Ciebie 2 część rozczarowała, więc.. :)
OdpowiedzUsuń