stron: 480
rodzaj : fantasy
ocena : bardzo dobra
„Upadli” to pierwszy to pierwszy tom serii Lauren Kate. Jest to moje pierwsze zetknięcie z tą autorką i muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Większość opinii, z jakimi się zapoznałam były negatywne. Mimo wszystko cały czas coś mnie ciągnęło do tej książki i chyba nie bez powodu.
Utwór ten mówi o Luce, która trafiła do Ośrodka Poprawczego Sword & Cross w Georgii za rzecz, której nie zrobiła. Już pierwszego dnia poznała Gabbe, Arriane i Penn, które stały się jej przyjaciółkami. Odkryła tajemnice swoich żywotów i zapoznała się z Danielem orasz Camem. W ciągu krótkiego czasu spędzonego w ośrodku musiała podjąć wiele trudnych decyzji i wyborów. To, czy słusznych, okaże się później.
Współcześnie, wiele autorek próbuje odskoczyć od „modnego” tematu wampirów. Niektórym się to udaje, innym nie. Pani Kate jest dowodem na to, że jeśli człowiek chce, to potrafi. Co prawda było kilka rzeczy, które mi się nie podobały. Pierwsza z nich to podobieństwo Daniela do Jace z „Darów Anioła” pani Cassandry Clare. Nie wiem czemu, ale było to dobijające. Za każdym razem, kiedy starałam się wyobrazić sobie Daniela, widziałam Jace. Można to jednak przechylić na korzyść pani Kate, gdyż w postaci Jace się zakochałam. Miłość, między Luce a Danielem była idealna. Tajemnicza, ponadczasowa, nieosiągalna.
Podobał mi się ogólny zarys fabuły. Nieszczęśliwa para kochanków, sekrety, wojna Aniołów, która trwa od stuleci. To wszystko wprawiało we mnie przyjemne dreszcze ciekawości, gdyż jestem fanką „fantastycznych romansów”. Jednak fantasy, w tym utworze prawie nie było. Być może poza strasznie irytującymi cieniami, które tak szczerze mnie śmieszyły. Tak jak powiedział Daniel , były jak „plotkary ze szkoły średniej”, wszechobecne, wścibskie. O Aniołach dowiadujemy się „oficjalnie” na końcu książki, mimo iż od początku, przynajmniej dla mnie, było wiadome kto nim jest tak samo, jak to, że z Camem jest coś nie tak.
Styl i język jest zrozumiały oraz „przyjemny dla oka”. Bardzo, ale to bardzo podobała mi się okładka. Jestem rozkochana w takich mrocznych, magicznych oprawach.
Z powodu krótkości tego utworu czuję lekki niedosyt (należy poinformować, że książka jest napisana dużą czcionką). Reasumując, z pewnością sięgnę po kolejną część. Jeśli opisane przeze mnie wady was nie zraziły, śmiało możecie sięgną po „Upadłych”, a się nie zawiedziecie.
Może się skuszę ale jeszcze nie teraz.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się przyjemnie tę książkę czytało i również czułam, że jest ona za krótka.
OdpowiedzUsuńZabieram się za to od jakiegoś czasu, ale mi nie wychodzi... Nie mogę do tego przysiąść, choć chciałabym przeczytać. Czekam na... odpowiedni nastrój... ;)
OdpowiedzUsuńChociaż jestem sceptycznie nastawiona do młodzieżowych powieści o aniołach, wampirach itp., to jednak "Upadłych" przeczytałabym z chęcią po tylu pozytywnych opiniach, z jakimi się spotkałam.
OdpowiedzUsuńI znów się nie zgodzę z Twoją recenzją ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i nawet mi się podobała, ale najlepsza to okładka :D
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać ale chwilowo ta ksiązka musi poczekac ;)
OdpowiedzUsuńChoć Ci się ona podobała, mnie głównie odpycha okładka...
OdpowiedzUsuńNie nie nie...;d na początku myślałam, że to książka o wampirach, napisałaś , że nie więc czytałam opis dalej...lecz gdy przeczytałam, że jest to o Aniołach... to już na pewno nie przeczytam;d nużą mnie już te tematy wampirów, wilkołaków i aniołów...:(
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna, podobnie jak drugiego tomu. Wkrótce przeczytam Udrękę... jak znów będę miała kasę, z czym może być kiepsko przez wzgląd na zbliżające się święta.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową recenzję na [amica-libri] :)
OdpowiedzUsuń@ Radioactive a kiedy my się zgadzamy ?
OdpowiedzUsuń