środa, 19 września 2012

Richelle Mead - "Pocałunek cienia"

 Po przeczytaniu "Akademii wampirów" wiedziałam, że na tym nie skończy się moja przygoda z fantastyczną, nowo poznaną Richelle Mead. Mimo tego, że nie dane było mi przeczytać "W szponach mrozu" postanowiłam zabrać się za zalegający na mojej półce "Pocałunek cienia". Po przeczytaniu uświadomiłam sobie jedynie to, jak wielki błąd popełniłam tak długo zwlekając.

Po pokonaniu strzyg i śmierci Masona, Rose ma ponure myśli. Obwinia siebie za odejście przyjaciela, a na dodatek zaczyna wiedzieć duchy. Osaczają ją, chcąc ostrzec przed niebezpieczeństwem, które czai się tuż przy murach Akademii... Na domiar złego dziewczyna ma problemy z ukryciem swoich uczuć do Dymitra, choć wie, że ta miłość jest zakazana.

Na samym początku muszę was uprzedzić, abyście przygotowali tonę chusteczek, zanim chwycicie za utwór. I obowiązkowo zarezerwujcie sobie chwilę czasu, a nawet całą noc. Pierwsze pół spędzicie na czytaniu, natomiast resztę czasu poświęcicie na opłakiwanie niektórych scen. W moim przypadku czytanie "Pocałunku cienia" skończyło się na zapuchniętych oczach, czerwonym nosie, obgryzionych paznokciach i niewyspaniu po zarwanej nocy. Domyślam się jednak, że nie dotyczy to jedynie mnie. Moim ulubionym wątkiem (ale to się tyczy chyba każdego) jest historia miłosna Rose i Dymitra, a raczej zakazane uczucie, które utrzymują w tajemnicy. W ich burzliwym związku będzie działo się naprawdę wiele. Kiedy już byłam pewna, że skończy się to happy endem zdarzyło się coś, co mną kompletnie wstrząsnęło. Przed bite pięć minuty potrafiłam jedynie czytać jedną stronę książki od nowa i od nowa, wprost nie dowierzając oczom. 

"Zdobyłam się na spory wysiłek. - Dziękuję, że nam pomogłeś.
- Wielki Boże - westchnął, wznosząc oczy do nieba. - Dobre słowo z ust Rose Hathaway. Teraz mogę umrzeć szczęśliwy.
- Czy chcesz przez to powiedzieć, że jestem wredną niewdzięcznicą?
Posłał mi wymowne spojrzenie."

Należy tu też wspomnieć o naszej młodej dampirce. Przykre wydarzenia doprowadziły do szybkich, choć nieprzewidzianych decyzji Rose. Zaskakujące jest to, jak dojrzała może być zaledwie 18nastoletnia dziewczyna, i jakie ciężkie brzemię jest w stanie na siebie wziąć w imię miłości. W utworze zaimponowała mi dziesiątki razy. Aby pomóc swojej przyjaciółce przejmowała złą energię, choć sama stawała się przez to agresywna i nieprzewidywalna. Było mi jej żal, gdy zaczęła się utożsamiać z Anną, która według legendy po śmierci św. Władimira oszalała i popełniła samobójstwo. Mimo tego Rose starała się być silna. Dla Lissy. Dla Dymitra. 

Styl i język, jakim posługuje się Mead jest taki, jaki zapamiętałam z "Akademii wampirów". Lekki, swobodny i przyjemny dla oka. W utworze pokazała prawdziwą klasę, nadając bohaterom tysiące barw i emocji, którymi dzielili się z czytelnikiem. Realistyczne i dokładne opisy sprawiły, że mogliśmy razem z Rose przeżywać niezwykłe, choć momentami mroczne przygody i zanurzyć się w objęciach miłości.

Pamiętam, iż zaczynając "Akademię wampirów" nie spodziewałam się zbyt wiele. Ot, po prostu kolejna, niczym się nie wyróżniająca książka o wampirach. Jednak ten cykl rozłożył mnie na łopatki. Historia przyjaźni przerodziła się w niesamowitą, pełną uczuć i emocji serię, w której dominuje nie tylko siła więzi pomiędzy Rose a Lissą, ale także miłość. Po przeczytaniu "Pocałunku cienia" zdałam sobie sprawę, jak wielką jestem szczęściarą, iż posiadam na półce kolejną część utworu, mianowicie "Przysięgę krwi", którą mogę od razu zacząć czytać. 
Akademia wampirów
Akademia wampirów | W szponach mrozu | Pocałunek cienia

18 komentarzy:

  1. Ogólnie lubię Mead jako Autorkę. Dawno czytałam tę serię, podobało mi się, ale byłam sporo młodsza wówczas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej nie przeczytam. Wampiry średnio trawię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całą serię i muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych :) A gdybym nie zauważyła ich w niższej cenie na stronie Naszej Księgarni to jeszcze bym ich nie przeczytała! Po raz pierwszy od dawna byłam i jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona ze swojego wyboru :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaaaardzo lubię tę serię (dobra - uwielbiam i kocham też! :D). Dymitr i Adrian <33 Autorka pisze ciekawie, jej historie wciągają i są takie wspaniałe że nie mogę przestać pisać jaka ona nie jest cudowna że stworzyła AW :D Fajnie, że Tobie też się seria podoba ^^ A kolejne tomy są jeszcze ciekawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię autorkę, ale seria w ogóle mi nie podeszła

    OdpowiedzUsuń
  6. uhuhu, wyciskacz łez? Tego bym się nie spodziewała ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę wreszcie nadrobić tą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja wciąż poszukuję drugiego tomu.... :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja drugiego tomu nie znalazłam, nie przeczytałam, za to zabrałam się za kolejne ;)

      Usuń
  9. Zgadzam się jak najbardziej ! Serię po prostu ubóstwiam i cieszę się niezmiernie, że po nią sięgnęłam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam się 3 częścią nie zachwycam. Tez przeczytałam Akademię i również szpony mrozu pominęłam. Ale ta książka wrażenia na mnie nie zrobiła ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Seria nadal pozostaje jedynie w strefie planów czytelniczych. Jednak mam nadzieję, że w końcu uda mi się to zmienić. Muszę tylko swoje odczekać w kolejce do bibliotecznego egzemplarza :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ta seria jest tylko moim odległym planem. Na razie nie mam czasu na kolejną serie ale może jeżeli znajdę czas :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jakoś nie mam czasu zabrać się za kolejne tomy, a widzę, że powinnam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też w pewnym momencie musiałam sięgnąć po chusteczkę.
    Książka potrafi zaskoczyć, a to, co zdarzyło się pod koniec... nie, nie, nie! przecież ta historia już nie będzie miała sensu :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Na końcu chusteczki były niezbędne. Przeczytałam wszystkie części poza Kronikami Krwi. Seria wytwarza nastrój, który jest oczekiwany można odnieść wrażenie, że przeżywa się opowieść razem z bohaterami. Można tam znaleźć śmiech, łzy, nadzieję i stracenie wiary. Dodatkowym plusem jest to iż Richelle Mead napisała książki w narracji pierwszoosobowej. Gdyby było inaczej powieść straciłaby na wartości. :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za Twój komentarz oraz za to, że czytasz mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeżeli tutaj jeszcze powrócisz ;) Twoją opinię z pewnością przeczytam i w miarę możliwości na nią odpowiem.
Pozdrawiam!