W "Pocałunku cienia" przedstawiony został napad strzyg na Akademię św. Władimira. Pomimo pokonania przeciwników, moroje i dampiry poniosły ogromne straty, wielu Strażników zostało zabitych, a niektórych spotkał los gorszy niż śmierć - zostali zamieni w strzygi. Jedną z takich osób jest Dymitr, ukochany Rose. Dziewczyna pamiętając o obietnicy, jaką sobie złożyli, opuszcza Lissę i wyrusza na poszukiwaniu miłości swojego życia, by ją zabić...
Richelle Mead podziwiam między innymi za to, że ma w sobie coś świeżego, oryginalnego. W tym momencie zapewne drogi czytelniku pomyślałeś, że oszalałam, przecież tematyka wampirów jest od kilku lat powtarzającym się motywem w literaturze młodzieżowej. Dla mnie jednak Mead z każdym kolejnym utworem wnosi coś nowego, hipnotyzującego, przez co z każdą jej książką zakochuję się w niej na nowo.
Bohaterowie utworu są jak zwykle idealnie wykreowani, dopracowani w każdym calu. Paleta osobowości, którą stworzyła Mead zachwyca mnie za każdym razem coraz bardziej. Richelle Mead stworzyła wspaniały świat, w którym każdy bohater ma swoją historię, teraźniejszość i przyszłość. Ile postaci, tyle charakterów. Jedną z trudniejszych rzeczy podczas czytania utworu było to, by dobrze ocenić postać. Muszę przyznać, że wielokrotnie zawiodłam w tej kwestii. Za każdym razem gdy miałam ochotę krzyczeć: "on/ona jest złem w czystej postaci!", autorka zmieniała sytuację o 180 stopni, przez co się gubiłam.
Tak jak w "Pocałunku cienia" uroniłam wiele łez, choć było też trochę śmiechu. Czułam ogromną więź z Rose. Ta dziewczyna zaskakuje mnie z każdym tomem coraz bardziej i bardziej. Razem z nią płakałam, śmiałam się, całym sercem kochałam Dymitra, a także czułam, jak to serce pęka i kruszy się na miliony kawałków. Uważnie śledzę jej losy od początku i choć staram się przewidzieć jej poczynania, rzadko mi się to udaje. Jestem z niej dumna, iż potrafiła wybrać pomiędzy Dymitrem a Lissą, chociaż musiało to być ciężkie przeżycie.
Jest wiele serii, które szybko pną się po górze zwanej Powieść Doskonała, i tak samo szybko z niej spadają. Jednak cykl "Akademii wampirów" nie potwierdza tej reguły. Każde części są coraz lepsze, coraz bardziej wciągające i nigdy, ale to nigdy do tej pory się nie rozczarowałam. Jeszcze tylko słówko o zakończeniu. No cóż, powiało grozą, i to ostro. Koniec czegoś, zawsze jest początkiem czegoś nowego. A Rose, powinna zacząć uczyć się na własnych błędach, że lekcji się nie zapomina...
Książkę polecam z całego serca. Zachwyca, uzależnia, rozkochuje. W ani jednym momencie utworu się nie nudziłam, a raczej coraz bardziej się nakręcałam. Starałam się zdradzić jak najmniej, jeśli chodzi o fabułę, gdyż dla mnie "Przysięga krwi" to książka, którą trzeba przeczytać, posmakować, by czuć się usatysfakcjonowanym. Nawet, gdybym bardzo się starała, nie potrafiłabym znaleźć niczego, co mogłabym temu utworowi zarzucić. Jeśli szukacie książki, która porwie Was w wir wydarzeń, postawi na Waszej drodze wielu ciekawych bohaterów i oczaruje niesamowitą atmosferą, to bez wahania sięgnijcie po "Przysięgę krwi".
Akademia wampirów
Akademia wampirów | W szponach mrozu | Pocałunek cienia | Przysięga krwi
Osobiście mówię NIE wampirom i podobnym stworom :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą serię. Muszę przyznać, że podobnie jak Ty byłam zaskoczona faktem, że coś nowego pojawiło się w tak popularnym temacie jak wampiry. Tym cyklem Mead podbiła moje serce :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury - "Pocałunek cienia" sprawił, że musiałam sięgnąć po ten tom jak najszybciej. :) Po przeczytaniu Twojej recenzji widzę, że muszę jak najszybciej wrócić do czytania. :D
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze sięgnąć po pierwsze części serii, ale może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubię książek o wampirach, ale może kiedyś po nią sięgnę :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńUch, muszę w końcu zdobyć drugą część AW! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale najpierw muszę nadrobić zaległości z poprzednimi tomami :)
OdpowiedzUsuń