Utwór ten przedstawia nam historię Elspeth Noblin, kobiety w średnim wieku, która zmarła na białaczkę. Kobieta była przygotowana na śmierć i w testamencie zapisała swoje londyńskie mieszkanie nigdy nie widzianym siostrzenicom - bliźniaczkom. Julia i Valentina, o których tutaj mowa, nie są zwykłymi bliźniaczkami, a swoim dokładnym, lustrzanym odbiciem. Pomimo sprzeciwu matki młode kobiety zdecydowały się przeprowadzić za ocean, gdzie poznały tajemnice rodzinne...
W kamienicy bliźniaczki poznały swoich nowych sąsiadów: Roberta - ukochanego Elspeth oraz ekscentrycznego Martina - cierpiącego na agorafobię i nerwicę natręctw. Gdy Julia i Valentina poznały swoich sąsiadów, zaczęły spędzać z nimi coraz więcej czasu. Julia troszczyła się o Martina, a jej siostra z dnia na dzień coraz bardziej lubiła Roberta, z którym zaczęło ją po jakimś czasie łączyć coś więcej niż tylko kamienica. Wszystko wygląda na normalne, oprócz tego, że duch Elspeth jest uwięziony w swoim mieszkaniu. Po kilku miesiącach kobieta próbuje się skontaktować z bliźniaczkami oraz swoim ukochanym, co prowadzi do niezwykłych sytuacji. Na dodatek Elspeth, która ma coraz więcej energii, zaczyna eksperymentować z duszami innych...
Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem od czego zacząć. Po przeczytaniu książki, przesuwają mi się w głowie naraz różne myśli i obrazy. "Lustrzane odbicie" to wielowątkowa powieść o zaufaniu, miłości, uczuciach, śmierci i przyjaźni. Myślę, że najlepiej będzie zacząć od bliźniaczek, które same w sobie są dość niezwykłe. Wszystko robią zawsze razem, gdy Julia pragnęła zrezygnować z collegu (co zdarzało się jej co najmniej kilka razy) Valentina za każdym razem się na to zgadzała. A raczej podporządkowywała siostrze. Z czasem Valentina zaczęła dostrzegać swoją uległość oraz to, że jej decyzje wcale nie są jej wyborami. Od początku utworu wiedziałam, że dziewczyna będzie starała się zerwać nić wiążącą ją ze swoją siostrą, ale nigdy nie pomyślałabym, że pragnie zrobić to tak drastycznie. Autorka budzi w czytelniku wiele emocji, posługując się relacjami między obiema parami bliźniaczek, a także niezwykłymi moim zdaniem wątkami miłosnymi.
W kamienicy bliźniaczki poznały swoich nowych sąsiadów: Roberta - ukochanego Elspeth oraz ekscentrycznego Martina - cierpiącego na agorafobię i nerwicę natręctw. Gdy Julia i Valentina poznały swoich sąsiadów, zaczęły spędzać z nimi coraz więcej czasu. Julia troszczyła się o Martina, a jej siostra z dnia na dzień coraz bardziej lubiła Roberta, z którym zaczęło ją po jakimś czasie łączyć coś więcej niż tylko kamienica. Wszystko wygląda na normalne, oprócz tego, że duch Elspeth jest uwięziony w swoim mieszkaniu. Po kilku miesiącach kobieta próbuje się skontaktować z bliźniaczkami oraz swoim ukochanym, co prowadzi do niezwykłych sytuacji. Na dodatek Elspeth, która ma coraz więcej energii, zaczyna eksperymentować z duszami innych...
Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem od czego zacząć. Po przeczytaniu książki, przesuwają mi się w głowie naraz różne myśli i obrazy. "Lustrzane odbicie" to wielowątkowa powieść o zaufaniu, miłości, uczuciach, śmierci i przyjaźni. Myślę, że najlepiej będzie zacząć od bliźniaczek, które same w sobie są dość niezwykłe. Wszystko robią zawsze razem, gdy Julia pragnęła zrezygnować z collegu (co zdarzało się jej co najmniej kilka razy) Valentina za każdym razem się na to zgadzała. A raczej podporządkowywała siostrze. Z czasem Valentina zaczęła dostrzegać swoją uległość oraz to, że jej decyzje wcale nie są jej wyborami. Od początku utworu wiedziałam, że dziewczyna będzie starała się zerwać nić wiążącą ją ze swoją siostrą, ale nigdy nie pomyślałabym, że pragnie zrobić to tak drastycznie. Autorka budzi w czytelniku wiele emocji, posługując się relacjami między obiema parami bliźniaczek, a także niezwykłymi moim zdaniem wątkami miłosnymi.
Świetny
pomysł na książkę, który został jeszcze lepiej zrealizowany. "Lustrzane odbicie" nie nudzi, nie przytłacza opisami, nie pozwala się zdekoncentrować. Zabiera całą twoją uwagę, odbierając pojęcie "czasu i miejsca". Pokazuje, że należy żyć własnym życiem, a także nie sterować innymi. Ta
powieść jest przesiąknięta tajemnicą sama w sobie. Z każdą stroną byłam
coraz bardziej ciekawa rozwiązania zagadek, a w zamian za to, dostawałam
ich coraz więcej. Autorka w poruszający sposób przedstawia nam historie mieszkańców kamienicy - nie wszystkie zakończone happy endem. Audrey
Niffenegger robi tworzy słowem coś niesamowitego - zlewa ze sobą dramat
i fantastykę, a na dodatek momentami czuć zimny podmuch grozy.
Na zakończenie, chciałabym polecić "Lustrzane odbicie", które z
pewnością każdego zaintryguje. Książka ta jest warta polecenia nie z
jednego, ale wielu powodów takich jak porywająca akcja, oryginalna
historia, walory językowe czy też niezwykle wykreowani bohaterowie. Jeszcze przed zaczęciem utworu na okładce przeczytałam słowa Rona
Charlesa: "przeraźliwie wprost inteligentna". W tamtym momencie
zastanawiałam się, co to może znaczyć. Teraz już wiem. Dzięki swojemu
kunsztowi pisarskiemu Audrey Niffenegger potrafi wciągnąć czytelnika w
wir wydarzeń tak, że zapomni on o realnym świecie. Po
przeczytaniu tego utworu jestem pewna, że jeszcze nie raz sięgnę po
lektury tejże pisarki.
Za książkę serdecznie dziękuje Wydawnictwu Nowa Proza
Jejku, trafiłam na Twojego bloga przypadkiem jakiś rok temu i zgubiłam adres! Po roku Cię w końcu odnalazłam! ;) Widzę, że blog się rozwinął, a także Twój styl! ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe, dziękuje! ;-)
UsuńInteresująca książka :) Z pewnością przeczytam!
OdpowiedzUsuńrzeczywiście taka jest ;)
UsuńIntrygująca recenzja. Jeszcze nie przeczytałam "Zaklętych...", ale tę książkę już dopisuje do planów :)
OdpowiedzUsuńZaklęci to moja ukochana książka, teraz nabrałam chęci na Lustrzane odbicie :)
OdpowiedzUsuń