piątek, 11 maja 2012

Rick Riordan - "Ognisty tron"


Po serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" Rick Riordan uzyskał znaczące miejsce w moim sercu. Kiedy dowiedziałam się o nowym cyklu byłam zachwycona i zniecierpliwiona. Była już mitologia grecka, rzymska, a teraz nastał czas na egipską. Jako że kocham starożytny Egipt, pomysł ten wydał mi się fenomenalny. Po "Ognistym tronie" spodziewałam się wiele... no cóż, może zbyt wierzyłam w świetność tej książki?

Odkąd bogowie starożytnego Egiptu zostali wyzwoleni we współczesnym świecie, Carter Kane i jego siostra Sadie znaleźli się w tarapatach. Ich potężny wróg, wąż chaosu Apopis rośnie w siłę. Jeśli w ciągu kilku dni nie zdołają zapobiec jego uwolnieniu, nastąpi koniec świata. Aby mieć jakiekolwiek szanse w walce z siłami chaosu, muszą przywrócić do życia boga słońca Ra - to zadanie przekraczające wszystko, czego dokonał jakikolwiek mag. Ale najpierw muszą go odnaleźć...

Zanim zabrałam się za "Ognisty tron" postanowiłam poczytać inne recenzje i opinie o tym utworze. Wszystkie były zgodne: to arcydzieło. Przykro mi jest, że odstąpie od grupy pasjonatów tej lektury. W książce zabrakło mi lekkości, jaką czułam czytając poprzednią serię autora.  Do tego, każdy już po przeczytanym opisie znał zakończenie, co jeszcze bardziej zubożyło wartość utworu. "Ognisty tron" przeczytałam szybko, jednak  z trudem. Co prawda pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy i dobrze przekazany, ale czegoś mi brakowało. Autor już od początku zadaje nam pytania, na które gorączkowo poszukujemy odpowiedzi.  Nie było tu jednak humoru, którym Rick Riordan mnie urzekł. Widać było, że się stara, ale to mnie nie przekonało. 


„Było to niemal tak samo prawdopodobne, jak to, że Ra i Apopis zostaną przyjaciółmi na Facebooku, ale nie odezwałem się”


Bohaterowie, których wykreował autor byli barwni i wielowymiarowi. To jeden z walorów utworu. Sadie, z jej fioletowymi końcówkami i glanami musiała robić piorunujące wrażenie. Obok niej lojalny Carter, typowy myśliciel. Wszystkie postaci miały w sobie coś przyciągającego. Też macie to uczucie, że czytacie, a po chwili z żalem przypominacie sobie: a tak, to tylko bohaterowie fikcyjni? 


Do gustu przypadł mi dodatek do utworu, który obejmował imiona egipskich bogów, zaklęcia używane przez magów oraz terminy związane ze starożytnym Egiptem. Dodatkowo przy wielu zaklęciach w książce znajdowaliśmy wspaniałe i tajemnicze hieroglify. 

"Ognisty Tron" to druga część serii "Kroniki rodu Kane". Mimo, iż mnie nie przekonała pod wieloma aspektami, uważam, że warto ją polecić. To obowiązkowa lektura dla każdego fana Ricka Riordana. Mityczny obraz oraz współczesne realia mieszają się ze sobą stwarzając wspaniały, tajemniczy świat, który być może wciągnie was na dobre. 



Za książkę serdecznie dziękuje Wydawnictwu Galeria Książki


5 komentarzy:

  1. Uwielbiam powieści Ricka Riordana, zwłaszcza serię o Percym. Po tę powieść zapewne również niedługo sięgnę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tylko jedną książkę Riordana, ale wiem że pokocham całą jego twórczość. Muszę zdobyć więcej! :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam wszystkie serie Ricka Riordana i nie zawiodłam się na żadnej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę dużo pozytywnych komentarzy ;) czyli warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam w bibliotece, ale stwierdziłam, że tym razem wybiorę "Kleptomankę".
    Czytałam Ullyssesa Moora, a to chyba cos podobnego więc może kidyś sięgnę.

    Zapraszam na: recenzentka-fawelotte.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za Twój komentarz oraz za to, że czytasz mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeżeli tutaj jeszcze powrócisz ;) Twoją opinię z pewnością przeczytam i w miarę możliwości na nią odpowiem.
Pozdrawiam!